***
Wprowadzenie specjalnych obostrzeń sprawiło, że podobne problemy ma też Waldemar Witkowski, przewodniczący Unii Pracy.
- Mam prawie 90 tys. podpisów, ale ostatnia prosta to tragedia. Szanse są, ale zobaczymy. Gdy rejestrowałem komitet, miałem już połowę podpisów. Górka zaczęła się wtedy, kiedy rząd zaczął podgrzewać atmosferę w sprawie koronawirusa - mówi nam Witkowski.
Witkowski tłumaczy, jak w praktyce wygląda dziś zbieranie podpisów.
- 8 marca organizowałem wydarzenie na Starym Rynku w Poznaniu związane z Dniem Kobiet. W innych wyborach zbierało się w tym miejscu zazwyczaj 500-700 podpisów, a tym razem było ich 30-40. Ludzie boją się podchodzić, boją się wyciągnąć dowód. Atmosfera jest niesprzyjająca, bo ich głowy zajęte są czymś innym. Jest naprawdę problem i nie ukrywam, że takiego nie miałem jeszcze nigdy - rozkłada ręce lider Unii Pracy.