W ZWIĄZKU ZE ZBLIŻAJĄCĄ SIĘ 81. ROCZNICĄ ŚMIERCI
IGNACEGO DASZYŃSKIEGO – WIELKIEGO POLSKIEGO SOCJALISTY I PATRIOTY
(31. X. 1936 - 31. X. 2017)
MY – WSPÓŁCZEŚNI POLSCY KOMUNIŚCI
Z PATRIOTYCZNEJ KPP
SKŁADAMY MU UROCZYSTY HOŁD :
ARTUR KARACZEWSKI,
„IGNACY DASZYŃSKI”
„Kurier Popularny” - Organ Polskiej Partii Socjalistycznej,
Rok II, Łódź, czwartek 31 października 1946 r., Nr 300 (370), s. 2.
„Dziesięć lat temu przestało bić wielkie, gorące, płomienne serce wyraziciela buntu Ludu Polskiego, serce niezłomnego rycerza i obrońcy praw polskiego proletariatu, jednej z najpiękniejszych postaci ostatnich dziesiątek lat naszej historii.
W momentach dla narodu najcięższych, w czasach brutalnego wyzbywania z praw klasy robotniczej, w erze szału sanacyjnego terroru, znaczonego więzieniem i prześladowaniem, odszedł chorąży polskiego socjalizmu, zgasł trawiony bezlitosną walką swojej klasy społecznej, IGNACY DASZYŃSKI.
Życie nie żałowało mu trudu, zawodów, cierpień i krzywd.
Ze spokojem bohatera przyjmował zawsze skierowane na siebie ataki, odpierał je z właściwą sobie siłą i przekonaniem, z godnością i powagą, miażdżył potęgą swego wspaniałego słowa i darem argumentacji przeciwników politycznych, z mistrzowską wnikliwością i kamiennym spokojem obnażał śmiało i odważnie plany i zakusy wstecznictwa, zdążającego do ataku na prawa ludu pracującego.
Nie było siły ani autorytetu, przed którym ugiąłby się, przekonany o słuszności sprawy, której bronił.
Parlament austriacki, sejm Rzeczypospolitej, ujeżdżalnia krakowska, zwyczajne zgromadzenie robotnicze, więc sprawozdawczy czy demonstracyjne zebranie robotników były dla niego równie ważną i wielką trybuną, z której gromił rzeczników klas posiadających.
IGNACY DASZYŃSKI był agitatorem idei socjalistycznej w najpiękniejszym znaczeniu tego słowa.
Z uporem i głęboką wiarą w zwycięstwo rozpoczął już od ławy szkolnej krzewić myśl, która następnie stała się treścią jego wielkiego i pracowitego życia.
Każde jego przemówienie, każdy artykuł, każde wystąpienie na trybunie parlamentarnej dawało Partii tysiące nowych zwolenników, wprowadzało w życie robotnika polskiego jasny promień światła, hartowało serca i budziło umysły, zrywało biernych i opornych, tworzyło mocniejsze kadry świadomych swoich obowiązków i praw żołnierzy naszej idei.
Daszyński nie tylko przekonywał, nie tylko uczył i kształcił charaktery, Daszyński porywał masy, wiązał je z sobą i tym co reprezentował, cementował je na zawsze i zlewał z całym nurtem wyzwoleńczym tak żywo płynącym z uczuć i przekonań polskiego robotnika, miłującego nade wszystko wolność i sprawiedliwość społeczną.
Ilekroć prawo w Polsce było zagrożone, kiedy pojawiały się czarne chmury na horyzoncie przyćmionym dążeniami miernot politycznych, w których karłowatych duszach rodziła się zgubna myśl o dyktaturze, oczy całego kraju wpatrzone były w postać tego obrońcy praw ludowych, który całego siebie oddawał słusznej sprawie wolności.
Daszyński nigdy się nie wahał, nie namyślał, nie dyskutował.
Walka była jego żywiołem, to też stawał zawsze bez zastrzeżeń na najbardziej wysuniętej pozycji przyjmując postawę nieustraszonego trybuna.
Nawet u najzagorzalszych swoich przeciwników cieszył się największym szacunkiem i uznaniem.
Każdy widział w nim apostoła prawdy i sprawiedliwości, szanował fanatyzm przywiązania do idei i ukochanie tych, w służbie których zaciągnął się z własnej woli i głębokiego przekonania.
Na stanowisku Marszałka Sejmu został już oficjalnym i niejako urzędowym obrońcą praw i wolności ludu.
Wiedziała o tym kamaryla sanacyjna, która postanowiła gwałtem narzucić krajowi przemoc i terror.
Daszyński stał się obiektem najzacieklejszych ataków, przedmiotem gróźb i szykan, z przywódcy polskiego socjalistycznego proletariatu urósł do roli SUMIENIA DEMOKRACJI POLSKIEJ, grupującej w swoich szeregach obok proletariatu miast i wsi wszystkich ludzi postępu, nauki i kultury.
Nie zawiódł ich nadziei.
Nie ugiął się ani razu przed siłą i przemocą, swoją bystrą orientacją i niezłomną postawą przepędził grupę rozpolitykowanych oficerów sanacyjnych z kuluarów polskiego parlamentu...
Nadwątlone zdrowie, sterane w wiernej służbie Ludowi, zniszczone nerwy i trawiąca go choroba wyrwała go z szeregów walczących, usunęła go ze steru, przy którym stał niezmordowanie przez całe piękne swe życie.
Ale nie zdołano wyrwać tej szlachetnej postaci z serc i umysłów polskiego robotnika, z jego dążeń i walki, z jego wierności i umiłowania dla sztandarów POLSKIEJ PARTII SOCJALISTYCZNEJ, które tak wysoko i odważnie dzierżył w wypróbowanych swych dłoniach przez wszystkie etapy zmagań, trudów, klęsk, poświęceń i zwycięstw...
ARTUR KARACZEWSKI”.
POWYŻSZY MATERIAŁ PRZESŁAŁ :
TOW. RYSZARD RAUBA
(KOMUNISTYCZNA PARTIA POLSKI – KPP).