Polska Lewica z niepokojem obserwuje rozwój wypadków na Białorusi.
Niestety los tego kraju bardzo mało interesuje tak polityków na świecie, jak i międzynarodową opinię publiczną. Należy się spodziewać, że nikt nie podejmie skutecznej interwencji w obronie niezależności tego państwa, a praktyczne wchłonięcie Białorusi przez Rosję jest jedynie kwestią czasu.
Czy w takiej sytuacji, w zasadzie beznadziejnej, można w jakikolwiek sposób pomóc społeczeństwu Białorusi?
Uważamy, że tak , a obecna trudna sytuacja Białorusi wymaga od Polski podjęcia odważnych i niestandardowych działań. To zadanie nie tylko dla polityków, ale również dla całego społeczeństwa, a zwłaszcza niezależnych mediów.
Jako powszechnie wiadomo, Białoruś pod wodzą Łukaszenki była przez lata członkiem fikcyjnego tworu międzypaństwowego „Związek Białorusi i Rosji”. Istnienie ZBiR-u sprowadzało się głównie do korzyści gospodarczych dla Białorusi, ponieważ Rosja (w nadziei na przyszłą aneksję tego kraju) sprzedawała Białorusinom surowce grubo poniżej cen rynkowych, de facto subsydiując cały kraj. Ujmując to maksymalnie zwięźle, Białoruś była swoistym „pasażerem na gapę”, doklejonym do budżetu rosyjskiego po stronie kosztów.
Zarówno upadek Łukaszenki, jak i silne osłabienie jego władzy zostaną z pewnością wykorzystane przez Rosję do zmniejszenia swego zaangażowania w podtrzymywanie gospodarki Białorusi. Należy również mieć na uwadze trudną sytuację budżetową Rosji, związaną z kryzysem gospodarczym na świecie w dobie pandemii koronawirusa.
Najbliższa przyszłość Białorusi rysuje się zatem nieciekawie pod względem ekonomicznym, co może doprowadzić do sytuacji ogólnego chaosu skutkującego nawet scenariuszami rodem z samozwańczych republik na wschodzie Ukrainy.
Aby temu zapobiec należy przede wszystkim zagwarantować Białorusinom stabilną sytuację gospodarczą. W obecnej sytuacji jest to możliwe jedynie poprzez wsparcie ze strony Unii Europejskiej.
Jak to zrobić , w sytuacji gdy –powtórzmy- Białoruś nie interesuje kompletnie nikogo, a jakikolwiek proces rozszerzenia UE nie tylko trwa latami, ale jeszcze jest dziś praktycznie nierealny ?
Otóż właśnie wypróbowaną już przez Białorusinów metodą „pasażera na gapę”.
Tym razem byłoby to stworzenie -w znacznej mierze fikcyjnej- federacji Białorusi i Polski. Taka federacja, istniejąca głównie na papierze, umożliwiłaby ekspresowe włączenie Białorusi do UE i objęcie jej strukturalną pomocą unijną.
To nie jest absurd !
Prawo międzynarodowe dopuszcza najróżniejsze rodzaje federacji, od takich, w których podmiotowość części składowych jest bardzo słaba (Niemcy), aż do takich, gdzie może być bardzo znacząca (Szwajcaria). Nigdzie nie jest zabronione stworzenie federacji, w której wspólny organ miałby czysto symboliczne kompetencje. Jednocześnie, każda federacja pod względem prawnym stanowi jedno państwo.
Unia Europejska nie zabrania przekształcenia się państwa członkowskiego w federację, ani też nie zabrania poszerzania granic państw członkowskich.
W przypadku Białorusi, pierwszym zadaniem byłoby doprowadzenie do referendum, przeprowadzonego jednocześnie w tym kraju oraz w Polsce.
To referendum nie dotyczyłoby stworzenia federacji, a jedynie dania mandatu rządzącym politykom w obu państwach do rozpoczęcia takich rozmów.
Wbrew antypolskim i antyunijnym pokrzykiwaniom Łukaszenki posiadanie takiego mandatu byłoby dla niego ze wszech miar korzystne , z uwagi na grę, jaką prowadzi z Moskwą. Wiadomo, że reżim Łukaszenki nigdy na poważnie nie rozpatrywałby oddania komukolwiek nawet milimetra swojej władzy, jednak w obecnej , trudnej dla niego sytuacji, manewr z jakimiś pozorowanymi rozmowami przeciwko Rosji jest dla niego korzystny i wygodny.
Zakładając pozytywny wynik referendum również i w Polsce, polska klasa rządząca otrzymałaby narzędzie pijarowe do budowy długoterminowego poparcia społecznego (któż nie chciałby zapisać się w historii jako twórca powiększonej, choćby i fikcyjnie, Rzeczypospolitej?).
Jako Polska Lewica szanse na faktyczne zrealizowanie federacji Polski i Białorusi oceniamy na 1%. Jesteśmy poważni. Jednak samo rozpoczęcie działań doń zmierzających (zbieranie podpisów pod referendum umożliwiającym takie rozmowy oraz przeprowadzenie tego referendum w obu krajach) byłoby olbrzymim naciskiem na Rosję i działaniem dającym Białorusinom chwilę oddechu (przynajmniej w teorii, nie można bowiem wykluczyć także negatywnego scenariusza, w którym podrażniona Rosja przyspiesza aneksję Białorusi – to już jest ryzyko polityczne wbudowane w ten projekt).
Osobom zarzucającym nam nieodpowiedzialne awanturnictwo polityczne , czy wręcz dążenie do konfliktu militarnego o wymiarze globalnym, pragniemy odpowiedzieć, że oczywiście owa planowana federacja zakładałaby z góry brak wojsk NATO na terytorium Białorusi, a także wieloletnie restrykcje dotyczące swobodnego przepływu towarów, osób i usług z terytorium tego kraju do UE (do czasu zintegrowania białoruskiego systemu prawnego z prawem unijnym, zapewnienia szczelności granic, istnienia niezależnych organów regulacyjnych w gospodarce, pluralizmu politycznego itp. itd.). Jednym słowem, Rosja w każdym przypadku otrzymałaby swoje gwarancje.
Plan ten można rozpatrywać jako całkowicie szalony, jednak w polityce czasami tylko szalone wizje dają szanse na realny przełom. Polska nie może bezczynnie patrzeć na możliwy upadek bytu państwowego Białorusi, nie może też dopuścić do aneksji tego kraju przez Rosję. Jesteśmy też coś winni Białorusinom z czysto ludzkich, humanitarnych względów.
Żywie Biełarus!
Zarząd Polskiej Lewicy