Z dr hab. Rafałem Chwedorukiem politologiem, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, komentatorem politycznym, badaczem syndykalizmu, historii myśli politycznej i ruchów społecznych rozmawia Artur S. Górski
- Rozmawiamy 4 czerwca, 31 lat po pierwszych częściowo wolnych wyborach do Sejmu i po wolnych wyborach do Senatu. Przeprowadzono je w wyniku „porozumienia politycznych elit”. Część je kontestowała oraz a to transformację, a to PRL. Partie walczące z elitami III RP wytworzyła własne. Czy stoimy przed ważnym wyborem, który zdeterminuje kolejną dekadę, podobnym do tego sprzed lat?
Rafał Chwedoruk: Pokusa historycznych porównań jest spora. Dowodzenie w naukach humanistycznych ma swój charakter, nie jesteśmy w stanie powtórzyć eksperymentu. Dzisiaj konfiguracje w wymiarze ustrojowym i ideologicznym są zupełnie inne. Podziały społeczne inaczej biegną. Ironii dodaje fakt, że wielu uczestników wydarzeń z 1989 roku zajęła odmienne pozycje niż wówczas. Można znaleźć krytyków Okrągłego Stołu, którzy są obecnie jego gorliwymi obrońcami i uczestników obrad, którzy należą do radykalnych krytyków. Obecne podziały powodują, że spór PiS a Platforma kumuluje spór społeczno-ekonomiczny pomiędzy zamożnymi, beneficjentami transformacji, a uboższymi, którzy nie bardzo na niej skorzystali, spór kulturowy, obyczajowy, geograficzny, oparty na sporze centrum a peryferia. Wówczas było inaczej, gdyż po stronie „Solidarności” była większość inteligencji wielkomiejskiej, najbardziej konserwatywne wiejskie regiony, zwłaszcza w południowo-wschodniej i południowej Polsce, była też po tej stronie klasa robotnicza. Ta wielkoprzemysłowa, aktywna społecznie. Po stronie rządzących u schyłku PRL oprócz aparatu partyjnego, czy szerzej aparatu władzy, byli mieszkańcy słabiej zurbanizowanych regionów, w większości na tzw. Ziemiach Odzyskanych. Powinniśmy szukać raczej podobieństw do procesów politycznych zachodzących w innych krajach regionu.