Bezkrytycznym poplecznikom tzw. działaczy PZD pod rozwagę.

Jestem działkowcem o trochę krótszym stażu niż Pani Anna Niewiadomska, ale z ogromną uwagą zapoznałam się z jej ciekawym i merytorycznym materiałem. To skłoniło mnie do sięgnięcia do ustawy z 1949 r., ustawy z 1981 r., ustawy z 2005 r. i obecnej ustawy.

Pierwotnie to zakłady pracy, jednostki samorządu terytorialnego i działkowcy mieli budować  ogrody i ich infrastrukturę. Zgodnie z ustawą z 1981 r. również działkowcy mieli zabezpieczać środki na konserwacje i odbudowę jej elementów. Ale to Polski Z wiązek Działkowców,  bez jakiegokolwiek udziału własnego, na podstawie zapisu ustawowego,  stał się właścicielem wybudowanej infrastruktury ogrodowej. Od 1981 r. odtworzenie całości lub części ogrodów należało do wnioskodawcy, a w przypadku braku odtworzenia środki uzyskane przez PZD trafiały na Fundusz Rozwoju, ich ochrona przez lata była zabezpieczona ustawowo i dzięki temu przynajmniej znikoma ich  część trafiała jako dotacje dla ogrodów. Pani Anna  Niewiadomska  ma rację, Związek  przez lata nie pomagał ogrodom w budowie infrastruktury, ale chętnie zapisał sobie w kolejnych ustawach  prawo własności infrastruktury i zgarniał środki za jej likwidację. Oczywiście zaraz usłyszymy oburzenie, że przecież udzielano dotacji, tylko ilu ogrodom ich udzielano i jaki procent wydatków na infrastrukturę stanowiła dotacja ok.  5% i tylko dla wybranych? Wiele ogrodów nawet o dotacjach nie słyszała.  Związek skrzętnie gromadził na lokatach uzyskane z likwidacji środki i  zbierał z nich odsetki.

Śledziłam informacje na stronie PZD.  Czytałam, jak chwalono się, że w wyniku likwidacji wybudowano ogród na Śląsku, w Bydgoszczy czy na Mazowszu. Jednak to żadna zasługa PZD. Taki obowiązek wynikał ustawy z 1981 r. o pracowniczych ogrodach działkowych a następnie ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych. Wystarczy przeczytać art. 19 ustawy z 2005 r. ”podmiot w interesie którego nastąpi likwidacja rod zobowiązany jest do zapewnienia nieruchomości zamiennej o uregulowanym stanie prawnym założenia nowego ogrodu i odtworzenia infrastruktury i budynków”. Podobne zapisy są w art. 21 ustawy z 2013 r. Zajmijmy się zatem zadaniami PZD. Zgodnie z art. 26 ustawy z 2005 r. jest zakładanie i zagospodarowanie rod, a nie eksploatacja istniejącej stanu posiadania.  Jednocześnie zgodnie z  art. 13 ustawy z dnia 8 lipca 2005 r. a następnie art. 11 ust 2 ustawy z dnia 13 grudnia 2013 r. „podział gruntu na teren ogólny i działki, budowa infrastruktury ogrodowej oraz zagospodarowanie ROD należy do PZD” (a obecnie stowarzyszenia).   Dodatkowym przywilejem jest to, że zrekultywowany  teren pod ogród dostarcza Skarb Państwa lub jednostka samorządu terytorialnego (art. 9 ustawy z 2005 r. i art. 9 ustawy z 2013 r.) Dlaczego zatem nigdy nie usłyszałam, aby Związek sam z siebie wybudował jakikolwiek ogród. Chyba nigdy nie kupił terenu, nie wybudował infrastruktury i nie zasiedlił ogrodu własnymi działkowcami.

Zauważyłam ,że z ustawy z dnia 13 grudnia 2013 r. zniknął zapis o zabezpieczeniu wydatkowania i egzekucji środków zgromadzonych na Funduszu Rozwoju. Taki zapis  był w art. 36 ustawy z 2005 r. o rodzinnych ogrodach działkowych, który  gwarantował, że środki na nim zgromadzone  przeznaczone zostaną na zakładanie i zagospodarowanie rodzinnych ogrodów działkowych, w tym  finansowanie budowy, modernizacji i remontów budynków, budowli i infrastruktury służącej działkowcom  oraz odtworzenie likwidowanych rod. Jednocześnie środki były zabezpieczone przed egzekucją.

Musiałam zadać sobie pytanie - Dlaczego to Związek w przeforsowanej przez siebie ustawie z 2013 r. zrezygnował z takich zapisów? Dla mnie odpowiedź jest prosta jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kasę, do której będzie się można dobrać bez konsekwencji. Warto żeby działkowcy poczytali sobie ustawę, uchwały i inne akty związkowe może dojdą do wniosku, że  PZD nie jest taki kryształowy a jego celem niekoniecznie jest dobro działkowców. Ja niestety dzięki wystąpieniu Pani Anny Niewiadomskiej nabrałam  wątpliwości.