Okręg Mazowiecki PZD szuka "przecieków".

 

Od jakiegoś czasu w Okręgu Mazowieckim Polskiego Związku Działkowców szuka się źródeł przecieków informacji o niegospodarności kierownictwa Okręgu środkami uzyskanymi od działkowców w ramach partycypacji, a wcześniej części składki. Te środki przeznaczone były na funkcjonowanie jednostek wyższych, aby mogły służyć  pomocą  ogrodom.  Jednak jak wynika z informacji, Okręg od wielu lat tonie w długach i nic się z tym nie robi. Kolejne programy naprawcze są fikcją, a wiedza o stanie Okręgu i bałaganie krążyła pomiędzy „zaufanymi” osobami.

Najciekawsze jest to, że nikt nie martwi się kondycją Okręgu i wprowadzeniem jakichkolwiek zmian  ale tym, że informacje wypłynęły poza wąską grupę osób i mogą się o tym dowiedzieć „płatnicy” czyli działkowcy. O stanie Okręgu Mazowieckiego i złym jego zarządzaniu  pod koniec  2013 r. sygnalizowała Okręgowa Komisja Rewizyjna w swoim protokołach z 2013 i 2014 r., ale łatwiej było odwołać Okręgową Komisję Rewizyjną niż zająć się problemem. Dalsze „zamiatanie pod dywan” spraw spowodowało, że problem narastał i kolejne kontrole między innymi Krajowej Rady PZD potwierdziły ustalenia Okręgowej Komisji Rewizyjnej (tej odwołanej) odnośnie sytuacji w  Okręgowym Zarządzie Mazowieckim PZD  tyle tylko, że nikt nie odpowiedział za bałagan.  Coraz więcej osób uzyskiwało wiedzę o stanie organizacyjnym i finansowym Okręgu, i tego zjawiska nie da się już zahamować.

Najśmieszniejsze jest to, że informacje wyciekały z Okręgu praktycznie od zawsze. "Góra" uzyskiwała informacje z różnych źródeł w Okręgu, każdy informator przekazywał własną wersję opowieści i  zdarzeń na Mazowszu. Nie chodziło przecież o fakty, ale o zaistnienie i zapisanie się w pamięci „Góry” jako lojalna jednostka. Przedstawienie spraw,  powinno być  zgodne z oczekiwaniami Krajówki (prawda była nieważna). Jednocześnie inna wersja informacji trafiała do ogrodów.

Dzięki temu niektórzy zaistnieli, a nawet awansowali w oczach Krajówki. Nie zmienia to faktu, że w Okręgu dzieje się źle, a Związek nie ma recepty na ten problem.  Brak środków na działalność, kierowanie jednostką  z doskoku,  ciągłe zmiany w składzie kierownictwa, brak koncepcji, a ostatecznie ręczne sterowanie z góry to nie sposób na uzdrowienie jednej z największych jednostek terenowych w Związku.

Decydenci muszą również pamiętać o tym, że korzystanie z doniesień przez lata i zarządzanie poprzez zbieranie informacji  w taki sposób -  to kij który ma dwa końce.  Może warto to przemyśleć.

 

Ciąg dalszy nastąpi