Szukamy pieniędzy działkowców cz. 3 - Tytan pracy.
We wszystkich tworzonych spółkach prezesem jest Antoni Kostrzewa, postać znana wielu działkowcom Polsce, ale przede wszystkim w Okręgu Mazowieckim. W Polskim Związku Działkowców funkcjonuje od początku to jest od 1981 r., przez cały czas członek Krajowej Rady, Okręgowego Zarządu Mazowieckiego, ale przede wszystkim do 2010 r. Prezes zarządzający tym okręgiem. Tak jak zarządza Spółką tak przez lata kierował Okręgiem Mazowieckim. To jemu Okręg Mazowiecki zawdzięcza zapaść finansową. W 2010 r. pozostawiając Okręg doprowadził do sytuacji że zobowiązania tej jednostki w stosunku do innych, w tym Krajowej Rady PZD sięgały 900 000 zł. I to wszystko pomimo systematycznego przypływu środków związanych z likwidacjami. Jego zasługą jest to, że od 2001 r. przez prawie 7 lat odtwarzał ogrody w Jeziórku Ustanówek i w Ryni. Pozostawił je bez wielu podstawowych elementów infrastruktury np. dróg, odwodnienia, a za sieć energetyczną zapłacił 2 349 tys. zł. zamiast 780 tys. to ponad 3 krotnie więcej niż było w ofercie, pomimo licznych niedoróbek i zastrzeżeń. Ogrody do dzisiaj borykają się z problemami nieudolności decydentów oraz błędów i lekkomyślności w trakcie ich odtwarzania. Obecnie zarządy ogrodów same muszą odtwarzać infrastrukturę a działkowcy sami muszą to sfinansować.
Dzisiaj podnosi się larum o regulację stanu prawnego ogrodów mazowieckich, głównie w Warszawie i słusznie. Tylko co przez 30 lat robił Prezes Kostrzewa i jego biuro? W teczkach wielu ogrodów są same „śmieci”, kserokopie decyzji kopie lub fragmenty map, jakaś nic nie znacząca korespondencja. Od lat 80 decyzje nie posiadają stosownych adnotacji i klauzul. Zmiany numeracji działek, wypisy z ewidencji gruntów, wypisy z ksiąg wieczystych to dokumenty, które nikomu nie były potrzebne. Dlaczego inne okręgi słabsze ekonomicznie i bez wsparcia merytorycznego mogły uzyskać prawo użytkowania wieczystego, pilnować dokumentację, dbać o nią. Te okręgi nie kopią dzisiaj w przepastnych archiwach urzędów, im nikt nie odpowiada nie mamy i „pocałujcie nas w nos”. Oni mają sukcesy, a odium działań Prezesa Kostrzewy spadła na innych. Czy te fakty nie były znane Prezydium Krajowej Rady PZD i jego przywódcy? „ Ależ owszem czemu nie?” ale jak oceniać własnego kumpla. Jest dobry, lojalny i sprawdził się, przecież to swój człowiek.