W ZWIĄZKU ZE 187. ROCZNICĄ WYBUCHU POWSTANIA LISTOPADOWEGO

(29 LISTOPADA 1830 R. - 29 LISTOPADA 2017 R.)

KPP PRZYPOMINA :

St. Ryszard Dobrowolski,

„29 LISTOPADA”,

„Dziennik Łódzki”,

Rok I, Łódź, czwartek 29 listopada 1945 r., Nr 147 (157), s. 1.

 

„Historyczne daty nie tylko wyznaczają uroczysty ścieg oficjalnych rocznic.

Daty mają swoją istotną wymowę.

Dzisiejsza posiada dla nas – jako zbiorowości narodowej – wymowę szczególną i wielostronną.

29 listopada w polskim kalendarzu, przypominając nam tę okrytą już płaszczem nieśmiertelnej legendy noc narodowego powstania, mówi przede wszystkim, że nigdy, w najmroczniejszych nawet dniach upadku, nie rezygnowaliśmy z walki o wolność, że wolność jest w dziejowym doświadczeniu czymś nierozdzielnym od imienia Polaka.

Data 29 listopada utwierdza nas w przeświadczeniu, że zawsze było i wciąż jest, w naszym narodzie dość sił żywotnych dla zagwarantowania nam, że wszelkie próby zagrożenia naszej zbiorowej egzystencji muszą napotkać na zdecydowany i w ostatecznym wyniku skuteczny opór tych sił.

Powstanie listopadowe mówi nam o wspaniałym bohaterstwie polskiego żołnierza, o jego bezgranicznej i tradycyjnej już ofiarności.

Grochów, Wawer, Demby Wielkie, Iganie, Stoczek, Ostrołęka – to pomniki sławy żołnierstwa polskiego.

Ale romantyczny gest powstania wyrażony najlepiej w słowach „Warszawianki”, nieśmiertelnej pieśni rewolucji 1831 roku - „dziś twój triumf albo zgon” - przypomina nam i o czymś innym, o dramacie powstania.

I jeszcze coś więcej : mówi nam o tradycji dziejowej narodu polskiego.

Powstanie listopadowe, wojna 1830/1831 roku, już nie tylko przed nami posiadającymi dostateczną perspektywę, ale przed współczesnymi odsłoniły całe dno tej tragedii.

I pokazały, że była to tragedia życia społecznego Polski.

„Zginęliśmy dlatego, że nie większość, ale mniejszość po wszystkie czasy była u nas narodem”.

Tak oto – prosto i lakonicznie – określił źródło grającego się od XVIII wieku historycznego dramatu Polski, opłacanego krwią i cierpieniem ludu polskiego, Maurycy Mochnacki, jeden z inspiratorów, polityków i żołnierzy powstania.

Powstanie upadło.

Upadło nie dlatego, żeby zabrakło w pewnej chwili męstwa jego żołnierzowi.

O, nie !

Upadło dlatego, że ów ogrom sił tkwiący w masie ludowej, jedynie zdolny zapewnić zwycięstwo sprawie wolności, leżał sparaliżowany uciskiem społecznym, przygnieciony przede wszystkim ciężarem pańszczyzny.

„Daję tu przed Bogiem i ludźmi świadectwo prawdzie, że przede wszystkim żołnierze szeregowi i niższych stopni, męstwem zasłużyli się Ojczyźnie”...

Jakże te słowa pamiętników powstania 1830 roku żywo przypominają inną, bliższą nam tradycję sprzed sześciu lat!

Kiedy więc „żołnierze szeregowi i niższych stopni” zasługiwali się Ojczyźnie, sejm w Warszawie obradował nad uwłaszczeniem włościan.

Nie trudno wydedukować, że zniesienie naówczas pańszczyzny ogromną falą entuzjazmu rozlałoby się wśród milionowych mas chłopskich i porwałoby te masy do walki o Polskę, która by poprzez społeczną emancypację chłopstwa stała mu się wreszcie matką, a nie jak dotychczas macochą.

Ale na sejmie mimo żarliwych usiłowań ówczesnych demokratów zwyciężyła nie miłość ojczyzny, ale ciasny egoizm klasowy szlachty i obszarniczej arystokracji.

Dlatego na wezwanie do szeregów pospolitego ruszenia odpowiedział zamiast entuzjazmu chłopskiego bolesny krzyk :

„A pańszczyzna? - to my pójdziemy, a nasze żony będą zabijać na pańskiem?!”

Na ten głos reakcja szlachecko - arystokratyczna pozostała głucha tak, jak pozostawała głucha na rzeczową argumentację Mochnackiego, Szanickiego, Sołtyka :

„Milion rąk podniesionych ku obronie tej ziemi, na której milion wolnych utworzymy właścicieli”.

Dodajmy, że wodzowie powstania niechętni byli walce powstańczej od początku, przerażeni rewolucyjnymi nastrojami.

Legaliści wobec caratu, kunktatorzy i niemal jawni zdrajcy, oddani rzecznicy interesów uprzywilejowanej „mniejszości narodu” zmarnowali i bohaterstwo i wysiłek mas.

Demokracja ówczesna była słaba i niezdolna jeszcze do wyłonienia własnego kierownictwa w walce narodu.

Powstanie upadło i Polska runęła znów w mrok niewoli.

Mają daty swoją wymowę.

Dzisiejsza demokracja polska słucha ich głosu i czerpie z niego naukę.

 

St. Ryszard Dobrowolski”.

 

 

 

POWYŻSZY MATERIAŁ PRZESŁAŁ :

RYSZARD RAUBA (KPP).